EnglishDeutsch strona główna cmentarze Ratując pamięć stan 1925 bukowiec wykaz cmentarzy bibliografia linki kontakt z autorem


Wywiad z Angeliką Babulą, prezesem Fundacji Anna z Gostkowa

Do skrzynki ratujacpamiec@gmail.com trafił pewnego dnia mail zawierający informacje o cmentarzu w Nowicach (dolnośląskie). Ponieważ od dłuższego czasu śledziłam profil „Fundacja Anna w Gostkowie”, który dotyczy cmentarza położonego również na Dolnym Śląsku, postanowiłam tego maila przekazać pani Angelice. Z pytaniem, czy o nim słyszała.

A.B. Tak, słyszałam już wcześniej. Gdzieś w grudniu ubiegłego roku ktoś podesłał na profil naszej fundacji sygnał o nim. Nie miałam wówczas czasu, by się temu przyjrzeć. Mail od pani i ładna pogoda spowodowały, że postanowiłam tam pojechać.

W pierwszej chwili po otrzymaniu ode mnie wiadomości umieściła pani link do artykułu o panu Józefie Rainszu, potem go jednak usunęła.

A.B. W pierwszej chwili zachwyciłam się informacją. Artykuł wywołał potrzebę nagłośnienia takiej wspaniałej postawy. Jednakże kiedy zaczęłam przyglądać się zdjęciom, pojawiły się wątpliwości. Co prawda cmentarz wydawał się niezwykle schludny, ale było w tym coś niepokojącego. W tych idealnie symetrycznie ułożonych grobach. I w zupełnym braku roślin. Postanowiłam, że muszę zobaczyć to na własne oczy, by wyrobić sobie opinię.

Nie minęło zbyt wiele czasu i wybrała się pani do Nowic. Czy była pani umówiona z panem Rainszem?

A.B. Nie. Nie szukałam z nim kontaktu, ponieważ chciałam najpierw popatrzeć na cmentarz.

I jakie wrażenie?

A.B. Faktycznie widać ogrom pracy – zwłaszcza, jeśli pomyślimy, że to wynik działania jednego człowieka. Zwróciłam jednak uwagę na ową niezwyczajną regularność. Zwłaszcza w kwaterze dziecięcej. Czytałam, że pan Józef usypał te nagrobki, przekonany, że tam właśnie były dziecięce groby. No i nie wiem czemu wszystkie nagrobki są odwrócone „plecami” do grobów. Docenić z pewnością trzeba wytrwałość w klejeniu elementów płyt nagrobnych, gdzie w wielu przypadkach były to setki malutkich fragmentów. Dokładnie przyglądałam się zastosowanej technice klejenia płyt gdyż jest to ciężka i mozolna praca. Wielokrotnie zastanawiałam się czy powinno się to robić na własną ręką czy  raczej po uzgodnieniu z konserwatorem zabytków. Rozmawiałam o tym z opiekunami innych cmentarzy, ale oni również robią to amatorsko.

To dobry moment, by spytać: czym zajmuje się „Fundacja Anna”?

A.B. Członkowie tej fundacji to rodzina, która posiada na własność cmentarz.

Macie swój cmentarz? Jak to możliwe?

A.B. Ze szczegółami opowiedziała o tym jedna z założycielek Fundacji, prywatnie moja mama, w wywiadzie udzielonym Barbarze Szeligowskiej z Radia Wrocław. Najogólniej mówiąc: gmina Stare Bogaczewice wystawiła na sprzedaż cmentarz ewangelicki, a my postanowiliśmy go kupić.

Można powiedzieć, że to dość niezwykła decyzja.

A.B. Być może. My jednak czuliśmy, że to niezwykle cenna pamiątka po dawnych mieszkańcach tej miejscowości. Chcieliśmy ją ocalić. Ze względu na tych, którzy Gostków zakładali, ale i przez wzgląd na nasze dzieci – by znały historię tego miejsca.

Marzycie państwo, by cmentarz był nie tylko miejscem pamiątkowym, ale również służył wypoczynkowi. Podczas wycieczki do Nowic znalazła pani magiczne miejsce: cmentarz w Bagieńcu. To jemu, poniekąd, miałby być podobny cmentarz w Gostkowie?

A.B. Cmentarz w Bagieńcu jest kompletnie opuszczony, króluje na nim bluszcz, który zarósł już niemal wszystkie groby, nie ma nawet śladu tablic nagrobnych. W tym miejscu czuje się smutek, widać że ten cmentarz nie jest już nikomu potrzebny. Nie chcemy aby nasz cmentarz był anonimowy, chcemy aby znajdujące się na tu groby odzyskały osobowość. Właśnie temu służą wykonywane przez nas prace: stawianie przewróconych krzyży i nagrobków,składanie w całość potłuczonych płyt nagrobnych mają na celu przywrócenie pamięci o ludziach tu pochowanych. Cmentarz ewangelicki w Gostkowie był zupełnie zdewastowany i zniszczony i całymi latami zarastał drzewami, które byle jak wycinane przez mieszkańców odrastały jak chwasty, bez czyjejkolwiek kontroli rozsadzały korzeniami grobowce dopełniając dzieła zniszczenia.

Pani Halina Bryk powiedziała w wywiadzie, że w Gostkowie się urodziła. Tereny te jednak przed II wojną światową leżały poza granicami Polski. Czy może nam pani opowiedzieć o wcześniejszej historii waszej rodziny?

A.B. Moi dziadkowie ze strony mamy przybyli do Gostkowa z okolic Poznania, mama urodziła się już w Gostkowie gdzie mieszka do dziś. Tato urodził się i wychował w okolicach Jeleniej Góry dokładnie w Mysłakowicach, z kolei jego rodzice pochodzili ze wschodniej Polski. Ja całe dzieciństwo spędziłam w Gostkowie. Nie ukrywam, że cmentarz znałam raczej od strony pootwieranych grobowców i pozapadanych mogił. Jako dzieci, chodząc do położonej nieopodal szkoły, często tu zaglądaliśmy. Już wtedy był on zupełnie zniszczony i zdewastowany. Przez wiele lat straszył pootwieranymi grobowcami, które niejednokrotnie służyły mieszkańcom jako śmietniki.

Opieka nad cmentarzem jest już zaplanowana, działacie bardzo prężnie. Teraz zaczęła pani rozszerzać zakres działań na historyczną dokumentację. Na czym ma polegać ten aspekt waszych działań?

A.B. Tak jak wspomniałam chcemy poznać historię ludzi zamieszkujących te tereny przed nami. Wiemy już, że byli to rolnicy, właściciele ziemscy, czeladnicy, jest szewc i właściciel karczmy, są grobowce pastorów, jest również grób inwalidy wojennego, odznaczonego żelaznym krzyżem. Na niektórych płytach nagrobnych wyryte są piękne historie ludzi, jak na przykład historia ojca, którego śmierć opłakiwała żona i trzy córki. Jest cała historia życia pastora Friedricha Augusta Fuchs. Opisana jest śmierć w męczarniach matki i żony, której śmierć przyniosła ukojenie. To wszystko są historie wyryte w kamieniu, a jest ich naprawdę bardzo wiele. Ponadto Archiwum Państwowe w Legnicy udostępniło nam skany ksiąg metrykalnych dla miejscowości Giesmansdorf za lata 1817 - 1820.

Pani Angeliko, życzę całej Fundacji, żeby wasze plany i marzenia się spełniły. Wszystkim obawiającym się „prywatyzacji” cmentarzy z przyjemnością pokazuję, że może nie trzeba się tego aż tak bardzo bać. A wszystkich, którzy jeszcze nie znają treści wywiadu udzielonego przez panią Halinę Bryk zapraszam (link youtube)

Wywiad przeprowadziła: Hanna Szurczak, zdjęcia: Angelika Babula
22.02.2017




Tomasz Szwagrzakkontakt