EnglishDeutsch strona główna cmentarze Ratując pamięć stan 1925 bukowiec wykaz cmentarzy bibliografia linki kontakt z autorem


Wywiad z Adrianem Kutem, prezesem Stowarzyszenia „Historia Koluszek”

29.01.2017 w Internecie pojawił się bardzo emocjonalny tekst, zatytułowany „Czy faktycznie nikt nie gromadzi eksponatów historycznych z Koluszek? Medialne kłamstwo na drodze do muzeum” Tekst ten pojawił się na stronie www.historiakoluszek.pl i został podpisany przez Stowarzyszenie „Historia Koluszek”. Ponieważ temat regionalnych izb pamięci oraz muzeów, zwłaszcza w regionie łódzkim, niezwykle mnie interesuje, postanowiłam artykuł przeczytać. Autorzy artykułu z wielką sympatią pisali o Muzeum w Gałkówku, więc postanowiłam sprawdzić, czy podobnie jak działacze z tej miejscowości podejmują jakieś działania na rzecz ratowania cmentarzy ewangelickich. Na moje pytanie odpowiedział pan Adrian Kut, który jest prezesem Stowarzyszenia „Historia Koluszek”.

A.K. Tak, pracowaliśmy na cmentarzu ewangelickim w Żakowicach. Kilkakrotnie ten cmentarz porządkowaliśmy. Skala działań była dużo mniejsza niż w Gałkowie. Zaczynaliśmy działając jeszcze jako harcerze, więc bez jakiejkolwiek mechanizacji. Zlikwidowaliśmy zapory do paintballu, wynieśliśmy opony, postawiliśmy krzyże z brzózek, wykonane troszkę prowizorycznie. To był rok 2011.

Na tym jednak nie zakończyliście opieki?

A.K. W 2012 roku podnieśliśmy dwa nagrobki i postawiliśmy je, sporo terenu wykarczowaliśmy, postawiliśmy solidniejsze krzyże z belek, zabezpieczone drewnochronem… Może niepotrzebnie? Został jeden, resztę skradziono. Teraz co roku trochę porządkujemy, zabieramy śmieci, ale poważniejszych prac już nie prowadziliśmy. Może w tym roku damy radę poważniej coś zrobić, ale problemem jest dostęp do cmentarza, bo jest odcięty od drogi przez działki prywatne.

To zapewne oznacza problem w dostaniu się do cmentarza? Czy istnieje jakakolwiek droga prowadząca do tego miejsca?

A.K. Obecnie by dostać się na cmentarz z ul. Piotrkowskiej trzeba przedzierać się przez dziury w ogrodzeniu pustej działki, będącej dawno temu drogą dojazdową albo nadrabiać sporo drogi i „iść przez pola” – prywatne pola ludzi, którzy pewnie nie chcą, by naruszano ich własność.

Czy cmentarz w Żakowicach jest wpisany do rejestru zabytków?

A.K. Cmentarz ewangelicki w Żakowicach jest ujęty w wykazie obiektów zabytkowych figurujących w wojewódzkiej ewidencji zabytków. Nie mamy informacji na temat wiedzy wojewódzkiego konserwatora zabytków. Nie udało się również ustalić właściciela tego terenu.

Panie Adrianie, podczas naszej rozmowy używa pan określenia „my”. Ktoś się za nim kryje?

A.K. Piszę „my” w rozumieniu całego Stowarzyszenia, które reprezentuję. Skupiamy głównie młodzież, ale i osoby starsze, które interesują się historią lokalną Koluszek. Założyliśmy w 2012 r. stronę internetową (portal) www.historiakoluszek.pl. W 2014 wokół portalu zgromadziło się tyle osób, że mogliśmy zawiązać stowarzyszenie, które zostało wpisane do rejestru 29 września 2014 roku. Do tej chwili każdą rzecz jaką robiliśmy, a która wymagała nakładów finansowych – opłacaliśmy z własnych zarobionych pieniędzy. Od 2011 roku na każdych Dniach Koluszek organizujemy stoisko muzealne – aby osoby nie korzystające z Internetu mogły zapoznawać się z naszymi zbiorami. Organizowaliśmy samodzielnie, lub we współpracy, wiele wydarzeń, akcji, które ciężko tu wszystkie przytaczać. Obecnie w stowarzyszeniu działają 24 osoby.

A pokusiłby się pan o podanie średniej wieku w waszym Stowarzyszeniu?

A.K. Średnia wieku wynosi około 22-23 lat.

Interesuje mnie początek związany z harcerstwem. Sama upatruję w tej grupie duże możliwości. Fantastycznie tradycje harcerstwa wykorzystał do zachęcenia do opieki nad cmentarzami historycznymi pan Jerzy Widerski ze Stawiszyna (wielkopolskie). Wy też z harcerstwa wyrośliście. Czy sądzi pan, że ta organizacja buduje postawy prospołeczne, czy może po prostu trafiają do niej społecznicy?

A.K. Harcerstwo jest dobre na początek działalności, uczy postaw, zachowań, ale również ogranicza działalność. Osobiście uważam, że ZHP powinno przejść gruntowną reformę organizacji i struktur.

Tuż na początku naszej korespondencji przesłał mi pan wykaz nazwisk z grobów, które udało się odczytać członkom naszego stowarzyszenia. Kto wpadł na taki pomysł, by zbierać te informacje i co zamierzacie tym działaniem osiągnąć?

A.K. W 2015 roku zrodził się pomysł spisania wszystkich nazwiska z istniejących jeszcze płyt nagrobnych na cmentarzach ewangelickich, wojennych, czy pojedynczych mogił. Projekt został zrealizowany jedynie częściowo, ale jest szansa na kontynuację. Zamierzamy zbudować dział ze spisami cmentarzy w promieniu 15 km, gdzie będą informacje o cmentarzu i lista osób tam pochowanych.

Czy z kimś współpracujecie w sprawie cmentarza?

A.K. Do tej pory nie współpracowaliśmy z nikim w tej materii, ale na jednym z zebrań wiejskich sołectwa Żakowice - Różyca pojawiła się oferta pomocy przy porządkowaniu, na pewno będziemy współpracować z każdym, kto zaoferuje pomoc.

Jak postrzegana jest wasza działalność przez mieszkańców? Pytam nie o całość waszych działań, a o prace na rzecz cmentarza w Żakowicach.

A.K. Myślę, że w większości przypadków raczej pozytywnie lub chociaż neutralnie. Zdarzały się słowa, że pielęgnujemy groby „nazistów, faszystów, morderców”. Wynika to jednak z niewiedzy i wielkiej oporności na wiedzę niektórych osób.

Rozumiem, że próbujecie radzić sobie z tą sytuacją? W pana słowach brzmi szacunek do ludzkich postaw i tolerancja.

A.K. Przede wszystkim trzeba ludzi uświadamiać, uczyć ich, że ci Niemcy, Żydzi, nie pojawili się w 1939 roku, tylko że żyli wspólnie z Polakami od pokoleń. Najlepszą metodą jest pokazywanie dobrosąsiedzkich historii sprzed 1939 roku za pomocą wystaw, czy artykułów ukazujących jak wyglądało życie 80 - 100 lat temu. Oczywiście nie należy zakłamywać historii - jeżeli zdarzały się konflikty, czy spory - należy o tym też mówić. Przed wojną w Koluszkach było 30% Żydów i do 10% ewangelików, ale okoliczne wsie były często zdominowane przez protestantów. W takim środowisku udało się ze składek zbudować kościół pw. Niepokalanego Poczęcia NMP (składki wpłacali również Żydzi i ewangelicy), zachowane są wspomnienia, jak proboszcz parafii grał w karty z miejscowym rabinem. Nawet na niedługo przed wybuchem II wojny światowej Niemcy wpłacali pieniądze podczas zbiórek na LOPP, czy zakup broni dla Wojska Polskiego. Ale była też część Niemców, którzy chodzili już w 1937 roku w brunatnych koszulach, wsłuchiwali się w przemowy Hitlera i oczekiwali włączenia do Rzeszy. O tym wszystkim trzeba ludziom mówić i uświadamiać ich, że historia nie jest czarno-biała, ale ma tysiące odcieni szarości.

Dużo faktów. Jest pan historykiem?

A.K. Nie mam wykształcenia historycznego. Wiedzę czerpię (podobnie jak inni w Stowarzyszeniu) z opowieści, wywiadów ze świadkami historii, dokumentów, a także z gazet. Mam na myśli gazety archiwalne, które na bieżąco opisywały wydarzenia wielu nawet najmniejszych miejscowości. Jest to potężna skarbnica wiedzy. Na podstawie takich artykułów wydaliśmy dwa tomy książki „Koluszki w dawnej prasie”.

Gdzie ma początek historyczna pasja, która połączyła członków Stowarzyszenia? Czy to dom rozbudza takie zainteresowania, czy może szkoła?

A.K. Ciężko powiedzieć, gdzie jest początek pasji. Podejrzewam, że każdy ma swój gdzie indziej, ale ostatecznie jakoś nasze drogi się zeszły i wspólnie coś tworzymy. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Historia lokalna to wielka układanka – odkrywając jeden element, ukazują się kolejne niewiadome, ale i udaje się zrozumieć inne elementy. I tak odkrywając jedno, chcemy odkryć drugie i trzecie i tak idzie dalej i dalej…

Zaczynaliście jako bardzo młodzi ludzie. Czy ktoś z was później podjął naukę w kierunku związanym z działalnością w Stowarzyszeniu?

A.K. Początek działalności portalu przypadał na czas nauki w liceum, ale zainteresowanie historią było znacznie wcześniej – kiedy dokładnie, sam nie wiem . Mimo, że wszyscy interesujemy się historią, działalnością społeczną, to nikt na studia historyczne nie poszedł. Mamy w swoich szeregach studentów prawa, administracji, finansów, informatyki, matematyki, chemii, weterynarii, operatorstwa oraz obecnych licealistów.

Stowarzyszenie jest rozwojowe? Jesteście chętni do przyjmowaniach nowych członków?

A.K. Jak najbardziej, co roku podejmujemy kilka uchwał w zakresie przyjęcia nowych członków.

Czy poszukujecie konkretnych osób? Wasza działalność jest szeroka, jeszcze chwila i trudno będzie ogarnąć wszystkie tematy. Pewnie potrzebni wam ludzie, którzy znają się na konkretnych dziedzinach.

A.K. Przede wszystkim szukamy osób, które z chęcią poświęcą swój czas, a wielu rzeczy można się nauczyć, gdy ten czas się ma.

Zatem życzę powodzenia w szerzeniu wiedzy historycznej, a przede wszystkim trzymam kciuki za powstanie muzeum w realnej przestrzeni – bo to jest chyba wasze największe, na chwilę obecną, marzenie. Dziękuję za poświęcony mi czas.

Wywiad przeprowadziła: Hanna Szurczak, zdjęcia: Stowarzyszenie „Historia Koluszek”
24.02.2017




Tomasz Szwagrzakkontakt