EnglishDeutsch strona głównacmentarzeRatując pamięćstan 1925bukowiecwykaz cmentarzybibliografialinkikontakt z autorem


Wywiad z Joanną Wałkowską koordynatorką projektów w Fundacji Ratowania Zabytków i Pomników Przyrody

Rozmowa z panią Joanną Wałkowską, doktorantką archeologii w Instytucie Prahistorii UAM, która od listopada 2015 jest koordynatorką projektów Fundacji Ratowania Zabytków i Pomników Przyrody. Rozmowa uzupełniona przez Prezesa Fundacji, pana Karola MarczakaGrobowiec rodziny Bronikowskich na cmentarzu w Orzeszkowie

Witam Panią. O istnieniu Fundacji dowiedziałam się dzięki czujności wspaniałego społecznika pracującego na rzecz ratowania pamięci o osadnikach niemieckich, pani Urszuli Karolczak. Po zajrzeniu na Wasz profil na FB skierowałam się na stronę Fundacji, a tam już Pani odpowiedziała na mojego „kontaktowego” maila.

W Fundacji działam od listopada 2015 i zajmuję się koordynacją projektów. Z racji tak krótkiego stażu pytania o początki działalności prosiłabym skierować do prezesa zarządu, pana Karola Marczaka.

Zatem: panie Karolu, jakie były początki Fundacji: kto zainicjował jej powstanie, jaki miała pierwotnie zasięg i cel?

KM:Zasięg i cel od początku były te same, próba uratowania co się da z szeroko pojętej architektury historycznej w całej Polsce. Fundację powołałem w połowie 1996 roku. Była to reakcja na obserwowane w latach przemian lat ’90 XX w. opuszczenie dworów, pałaców i zamków przez wiejskie ośrodki zdrowia i  biblioteki, siedziby PGR’ów, ośrodków wczasowych (np. FWP), itp. Chciałem w jakiś sposób przyczynić się do nagłaśniania problemu ich dewastacji i szukać możliwości ich zabezpieczeń.

Czy, z perspektywy czasu, ocenia Pan skuteczność Waszej Fundacji jako zadowalającą? Czy ma tendencje wzrostową – czy przybywa osób zainteresowanych?

KM:Fundacja może podzielić tylko to, co sama dostanie. Potrzeby ochrony dziedzictwa nie są niestety na górze piramidy celów, które rodacy są gotowi wspierać. To determinuje nasze możliwości finansowania celów statutowych. W ostatnich latach dzięki pewnym zmianom organizacyjnym udało nam się objąć patronatem 30 obiektów zabytkowych, którym starami się aktywnie pomagać, umożliwiając np. pozyskiwanie finansowania z 1% dla OPP, zbiórek publicznych, rozwiązywać problemy prawne, itp. Tworzymy także ofertę dla samorządów dotyczącą rozwiązywania zawiłych problemów prawnych zabytków położonych na terenie danej gminy z właścicielami nieustalonymi lub nie dbającymi o nieruchomość historyczną. Zamierzamy te działania kontynuować w tym miejscu chciałbym więc zaprosić wszystkich zainteresowanych do kontaktu z nami: ratujemy@zabytki.org.

Czy obecnie prowadzicie działania na rzecz jakiegoś cmentarza mieszczącego się w naszych zainteresowaniach (wiejski, ewangelicki, Łódzkie)?

Obecnie nie prowadzimy żadnych działań na rzecz cmentarzy na terenie województwa łódzkiego, ale mamy nadzieję na otwarcie nowych projektów dzięki współpracy z Waszym profilem.

Zatem mam pierwszą propozycję: cmentarz w Łaznowskiej Woli. Szczegóły omówimy w innym miejscu, a teraz wracamy do rozmowy z panią Joanną.

Na terenie Łódzkiego działacie jako „Zagrożone zabytki łódzkiego” - jest to profil na FB. Co jest jego celem?

JW:Z jednej strony staramy się zbierać informacje o zagrożonych zabytkach. Z drugiej chcemy szerzyć ideę ratowania pamięci mając nadzieję, że obudzimy z letargu społeczeństwo obywatelskie, które jest największą siłą. I, oczywiście, nawiązujemy kontakty z osobami/formacjami, które mają podobne cele do naszych, np. „Ratując pamięć”. Pozyskiwanie funduszy i ludzi do akcji społecznych.

Czy zdarzyło się Wam obudzić Łodzian? Czy macie wolontariuszy z tego regionu?

JW:Na to pytanie może odpowiedzieć kolega, który zajmuje się profilem łódzkim. Fundacja jest zbyt dużym przedsięwzięciem, aby jedna osoba mogła znać wszystkie szczegóły.

Pierwszy cmentarz, którym zajęła się Fundacja to...

Orzeszkowo, gm. Kwilcz, pow. międzychodzki, woj. wielkopolskie, cmentarz ewangelicko-reformowanyJW:Pierwszym tego typu projektem było lapidarium w Orzeszkowie (powiat Międzychód). Projekt był oficjalnie otwarty od 2009 roku. Jednak ze względu na nieporozumienia między stronami de facto przez te kilka lat nie udało się niestety zrealizować żadnej akcji. W Fundacji uznano wręcz tę sprawę za beznadziejną. Moje osobiste zainteresowania pozwoliły mi na zaangażowanie się w uratowanie projektu – i udało się! Warto tu nakreślić charakterystykę wspomnianego cmentarza: cmentarz ewangelicko – reformowany, powstał w 1810 roku . W Orzeszkowie parafia ewangelicko-reformowana istniała już od 1646 roku, w miejscowości tej znajduje się także zbór wzniesiony w 1788 roku. W latach 80-tych XX w. konserwator zabytków postanowił na obszarze cmentarza orzeszkowskiego utworzyć lapidarium – przeniesiono tu płyty nagrobne z innego cmentarza, który znajdował się przy zborze oraz płyty z cmentarza ewangelicko – augsburskiego w Czempiniu. Miało to ochronić te zabytki przed dewastacją. Cmentarzem zaczął interesować się radny z gminy Kwilcz, ale nie znalazł wystarczającego wsparcia, zwłaszcza ze strony lokalnej społeczności, która niestety nie ma wiedzy na temat tego miejsca, przez co też nie odczuwa potrzeby jego ochrony. Właściciel cmentarza, parafia ewangelicko – reformowana w Zelowie, ze względu na odległość, dzielącą ją od cmentarza w Orzeszkowie, ustanowiła opiekuna cmentarza, który będąc na miejscu miał za zadanie zajmować się nekropolią. Niestety okazało się, iż w praktyce skutecznie bojkotował on działania radnego i późniejsze próby podjęcia działań Orzeszkowo - nagrobki z Czempiniaprzez gminę czy przez naszą Fundację . Obecnie ułożone zostały poprawnie stosunki już bezpośrednio z parafią i będziemy realizowali projekt, na który uzyskaliśmy fundusze poprzez udział w konkursie inicjatyw lokalnych. Jest to projekt pt. „Dziedzictwo protestanckie w Orzeszkowie: odkrywanie zapomnianej karty historii”, związany z działaniami edukacyjnymi i promocyjnymi. W pierwszym etapie zorganizujemy warsztaty z nauczycielami historii, aby przygotować ich do pracy z tematem wielokulturowości. Będzie to wrzesień, a spotkanie odbędzie się w Centrum Kultury w Kwilczu. Mimo, że warsztaty organizowane są w pierwszej kolejności z myślą o nauczycielach, to zapraszamy na nie wszystkie zainteresowane tematem osoby. W październiku planujemy porządkowanie cmentarza połączone z lekcją historii dla młodzieży. Na listopad zaplanowaliśmy wystawę, która również odbędzie się w CK w Kwilczu i będzie podsumowaniem naszego projektu. Liczymy, że w ten sposób uda nam się zainteresować szersze grono osób tym tematem.

Odpowiedziała Pani właśnie na kolejne moje pytanie. Czy jednak, poza tą akcją możecie zastanawiać się nad szerzej pojętą edukacją? Na przykład stworzeniem programu „Mała Ojczyzna”?

JW:Jest to ciekawy pomysł, warto się mu przyjrzeć. Jeszcze czymś takim się nie zajmowaliśmy.

Jak można scharakteryzować członków Fundacji, czy jest jakiś wspólny mianownik poza zainteresowaniami historycznymi?

JW:Chyba nie. Jesteśmy w różnym wieku, wykonujemy różne zawody, mamy różne kierunki wykształcenia. Łączy nas zainteresowania i potrzeba działania.

Jak to się dzieje, formalnie, że obejmujecie opieką jakiś zabytek?

JW:Każdy może zgłosić zabytek. Jeśli chcemy podjąć taką inicjatywę, zgłaszamy się do właściciela z pytaniem, czy jest zainteresowany współpracą z nami. Gdy mamy do czynienia z zabytkami wpisanymi do gminnej ewidencji zabytków lub rejestru zabytków – musimy mieć również zgodę konserwatora na podejmowanie wszelkich działań związanych z obiektem. W odniesieniu do obiektów, które nie figurują na żadnej liście zabytków, wystarczy pozwolenie właściciela na takie działania.

Jakimi cmentarzami do tej pory zdążyliście się zająć?

Borówiec - akcje porządkoweJW:Obecnie zajmujemy się dwoma cmentarzami w Wielkopolsce: Orzeszkowo i Borówiec. Borówiec jest drugim cmentarzem, na którym staramy się działać. Trzy akcje porządkowe nie doprowadziły do zadowalającego stanu – frekwencja nie była zbyt duża. Od września chcemy się zwrócić do szkół, by uczniowie włączyli się do prac. Pracę na rzecz tego cmentarza zaczęliśmy od nawiązania kontaktu z panią sołtys z Borówca. Na naszym profilu fb oraz na profilu gminy i stronie internetowej zamieściliśmy informację o zbliżającym się spotkaniu. Pojawiły się też plakaty zachęcające do wspólnej pracy. Nasi wolontariusze przyjechali z różnych miejscowości, ale lokalna społeczność nie dopisała. Wiele osób nie wiedziało o istnieniu cmentarza. Ta miejscowość zamieszkana jest w dużej mierze przez mieszkańców napływowych. Liczyliśmy, że po wycięciu roślinności i odsłonięciu płyt zwiększy się zainteresowanie. Niestety pomyliliśmy się. Będziemy starali się działać nadal i mobilizować do pracy społeczność lokalną.

Jaki wygląda zakres prac?

Borówiec - akcje porządkoweJW:Wycinka zieleni rozpoczyna pracę na cmentarzu, na który możemy wejść czyli po uzyskaniu wcześniej zezwoleń. Oczyszczamy teren tylko z niektórych, zaburzających pierwotne założenie cmentarza, roślin. Płyty, jeśli leżą na głębokości kilku centymetrów pod ziemią można wydobyć, jeśli jest na to odpowiednia zgoda, lecz głębsza penetracja jest niedopuszczalna, ponieważ można dotrzeć do pochówku. Nam zdarzyło się trafić na szczątki na powierzchni ziemi, wydobyte przez zwierzęta lub wandali, rozkopujących groby tuż po II wojnie światowej. W takiej sytuacji brak jest formalnych procedur postępowania. To, co znajdujemy na powierzchni dokumentujemy: opisujemy miejsce i czas znaleziska. Następnie dokonujemy pochówku szczątków w oznakowanym miejscu, aby przy pracach ekshumacyjnych można było je odnaleźć.

Ekshumacje to temat często powracający w moich rozmowach. Wspominała Pani wcześniej o cmentarzu w Czempiniu. Czy tamtejszy cmentarz został zlikwidowany, a groby ekshumowano?

JW:Cmentarz w Czempiniu istnieje! W latach 80. XX wieku w ramach ratowania zabytkowych nagrobków zabrano do Orzeszkowa kilkanaście płyt. Cmentarza jednak nie zlikwidowano. Współcześnie zawiązało się lokalne Stowarzyszenie Przyjaciół i Sympatyków Ziemi Czempińskiej, które zajmuje się cmentarzem. Pragnęłoby odzyskać przeniesione do Orzeszkowa płyty. Niestety konserwator zabytków nie wyraża na to zgody.

W Bukowcu, w którym cmentarzem opiekuje się społecznie pan Andrzej Braun, doszło do spotkania z potomkami osób pochowanych na cmentarzu ewangelickim. Dzięki pracy pana Andrzeja mogli uklęknąć przy grobie prababci. Poszukiwali jednak innych przodków, pochowanych na cmentarzu w Andrespolu. Niestety – cmentarz w Andrespolu już nie istnieje. Gdzie mogą szukać prochów swoich bliskich?

JW:Szukanie szczątków pochowanych po ekshumacji jest trudne. Należy sprawdzić rozporządzenia miejskie. Likwidacji cmentarzy dokonywano w latach 40. i 50. XX wieku. Tam trzeba szukać informacji.

Czy Państwo również mają kontakty z potomkami pochowanych na „Waszych” cmentarzach osób?

JW:Napisał do nas pan, który przyjechał i odnalazł nagrobek swojego przodka w Orzeszkowie. Był zmartwiony, bo nagrobek był uszkodzony. Niestety nie zadeklarował gotowości współpracy z nami na rzecz ratowania tego cmentarza. W latach 80. i 90. XX wieku często pojawiali się potomkowie osadników. Później już takie wizyty były coraz rzadsze. W odniesieniu do cmentarza w Borówcu, szukałam kontaktu z osobą, która prowadziła badania genealogiczne dostępne w internecie, miała przodków, pochowanych na cmentarzu w Borówcu jednak nie udało się, bo było to po kilku latach od ostatniej aktywności na owym blogu. Były ziomkowstwa, które zrzeszały mieszkańców poszczególnych regionów, ale wspólnota z obszaru dzisiejszej gminy Kórnik, na terenie której znajduje się Borówiec, jest już nieaktywna.

A organizacje niemieckie, kościół ewangelicki – czy ktoś próbował Was wesprzeć?

JW:Podczas Konferencji „Ziemia skrywa kości” dowiedzieliśmy się o istnieniu Referatu Kultury Prus Zachodnich Instytucja ta zajmuje się wspieraniem inicjatyw na terenie byłego zaboru pruskiego. Rozważamy zgłoszenie się tam z wnioskiem o dofinansowanie naszych działań w odniesieniu do cmentarza w Borówcu

Grobowiec rodziny Kurnatowskich na cmentarzu w Orzeszkowie Czy Wasze działania na rzecz cmentarzy spotkały się kiedykolwiek z niechęcią lokalnych społeczności?

JW:Zdarzały się opinie nieprzychylne, nawet ze strony osób, które powinny się tym zajmować. Ze strony mieszkańców nieprzychylnych komentarzy wprost nie było. W gminie Kórnik prowadziliśmy badania w zespole interdyscyplinarnym (studenci i doktoranci archeologii, historii oraz etnologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu) w ramach którego oprócz kwerendy terenowej prowadziliśmy wywiady z mieszkańcami. Mieszkańcy okolicznych wsi twierdzą, że tak, powinno się tym zajmować, ale kto, to nie wiadomo. Najczęściej udzielane odpowiedzi to: Niemcy – potomkowie dawnych mieszkańców (w potocznej świadomości istnieje znak równości „ewangelik – Niemiec”) albo lokalne władze gminy. Każdy odpycha od siebie to poczucie odpowiedzialności. Jedna tylko miejscowość de facto odmówiła udziału w badaniu. Zostaliśmy posądzeni o bycie wysłańcami osadników niemieckich, którzy może chcą wrócić i odebrać swoje ziemie. Podsumowanie naszych badań znalazło się w publikacji „Ewangelicy w gminie Kórnik: pamięć społeczna i dziedzictwo kulturowe”.

Jak oceniacie działania nieprofesjonalnych ratowników?

JW:Wszystkie akcje, które mają na celu uratowanie cmentarza od zapomnienia, są jak najbardziej godne pochwały, ale zbyt intensywne prace porządkowe mogą niestety zaburzyć pierwotny układ założenia. Wycinanie całej roślinności jest niewłaściwe. Cmentarze ewangelickie miały swoja symbolikę, a roślinność była jednym z jej elementów.

Wróćmy do Łaznowskiej Woli.

JW:Musimy zacząć od ustalenia właściciela. Może grunty przeszły na Skarb Państwa, a jedynie nie zostało to odnotowane. Trzeba zgłosić sprawę do Starostwa Powiatowego i oni wszczynają procedurę ustalenia, która może jednak potrwać kilka lat. My możemy zwrócić się z pismem o ustalenie właściciela. Podobną sprawę mieliśmy pod Kórnikiem i sprawa ciągnęła się dwa lata. Ale warto.

Ustawa o ochronie zabytków zakłada, że konserwator wojewódzki ma prawo upaństwowić zabytek, jeśli obecny właściciel nie jest w stanie zadbać o niego. Obserwujemy cmentarz w Łaznowskiej Woli od kilku lat. Już teraz widać, jak szybko niszczy go ząb czasu. Marzy mi się utworzenie na tym terenie parku kulturowego – przywrócenie pierwotnego założenia poprzez oczyszczenie ścieżek, odrestaurowanie zachowanych nagrobków.

JW:To piękna wizja. Park historii lokalnej chcieliśmy stworzyć w Borówcu, ale brak funduszy nas jeszcze powstrzymuje. Może pani marzenia się spełnią? Pierwszy jednak krok już pani zrobiła: przekazała pani cmentarz w Łaznowskiej Woli pod nasza opiekę.

Dziękuję Pani za interesującą rozmowę i cieszę się, że wynikło z niej coś konkretnego – Łaznowska Wola trafia pod dobre skrzydła.

Wywiad przeprowadziła: Hanna Szurczak

26.07.2016

www.zabytki.org

facebook:Zapomniane-zabytki-Wielkopolski

facebook:lapidarium.orzeszkowo




Tomasz Szwagrzakkontakt