EnglishDeutsch strona główna cmentarze Ratując pamięć stan 1925 bukowiec wykaz cmentarzy bibliografia linki kontakt z autorem


Wywiad z Janem Chłostą ze Społecznego Komitetu Ratowania Dawnych Cmentarzy na Warmii i Mazurach

Przygotowując wywiad z panem Krzysztofem Worobcem ze Stowarzyszenia „Sadyba”, usłyszałam o inicjatywie bardzo interesującej, która w pewnym sensie stanęła na początku drogi wspomnianego stowarzyszenia. Chodziło o konkurs, organizowany przez Społeczny Komitet Ratowania Dawnych Cmentarzy na Warmii i Mazurach. Ponieważ jestem wyczulona na niezwykłe pomysły, związane z ratowaniem pamięci, rozpoczęłam poszukiwania i znalazłam tekst dr Jana Chłosty „Działalność Społecznego Komitetu Ratowania Dawnych Cmentarzy na Warmii i Mazurach” opublikowany w Komunikatach Mazursko-Warmińskich 4 (274), 2011. Postanowiłam skontaktować się z autorem i poznać szczegóły.
Jan Chłosta - członek założyciel Społecznego Komitetu Ratowania Dawnych Cmentarzy na Warmii i Mazurach w Olsztynie, w latach 1993 - 2007 sekretarz Zarządu, w latach 2008 - 2013 – prezes, do 2008 r. przewodniczący Oddziału Warmińsko - Mazurskiego Stowarzyszenia Civitas Christiana, historyk, dziennikarz, autor blisko 50 książek o historii Warmii i Mazur, w tym o Wydawnictwie „Gazety Olsztyńskiej”, Słownika Warmii (2002), monografii powiatu olsztyńskiego (2018). Wiceprezes Towarzystwa Naukowego im. W. Kętrzyńskiego w Olsztynie.

Witam serdecznie i dziękuję, że zechciał pan podzielić się z moimi czytelnikami swoimi wspomnieniami – bo, jak zrozumiałam, historia konkursu jest już zamknięta?

J.Ch. U narodzin, w 1993 roku, Społecznego Komitetu Ratowania Dawnych Cmentarzy na Warmii i Mazurach w Olsztynie poszukiwaliśmy inicjatyw, aby wpisać się naszą działalnością w sposób szczególny w przeobrażenia społeczno - kulturalne. Chodziło nam przede wszystkim o zmianę świadomości współczesnych mieszkańców w zakresie dbałości o stare cmentarze, na których znajdowały się groby tych, którzy żyli tu przed nami, a więc groby Niemców, ludności żydowskiej i Polaków bez względu na wyznawaną religię. W większości nie mieli tu w Polsce bliskich. Zaczęliśmy od młodzieży szkolnej. Konkurs na opisanie starych nekropolii stał się więc jednym z takich działań, obok artykułów prasowych, audycji radiowych, wystąpień telewizyjnych. Korespondował także z prowadzoną od jedenastu lat przed Świętem Zmarłych kwestą przy cmentarzach, w której kwestującymi byli ludzi nauki i kultury. Nadmienię, że dzięki kweście udało nam się zebrać środki, które - obok środków z budżetu miasta, pozwoliły na renowację wielu nagrobków na cmentarzach Olsztyna.

Pierwsza edycja miała miejsce w 1994 roku. To czas bardzo odległy. Czy pamięta pan, czyj to był pomysł?

J.Ch. Zamysł urządzenia konkursu powstał na jednym z pierwszych posiedzeń Zarządu Społecznego Komitetu, któremu wtedy przewodniczył profesor Janusz Jasiński. Pamiętam, że w pierwszej edycji nadesłano zaledwie cztery prace. Nie zraziło to nas. Do następnych edycji przygotowywaliśmy się lepiej, szerzej eksponując założenia konkursu w środkach masowego przekazu. Zaprosiliśmy do grona organizatorów Kuratorium Oświaty w Olsztynie, Oddział Polskiego Towarzystwa Historycznego w Olsztynie oraz Oddział Warmińsko - Mazurskiego Katolickiego Stowarzyszenia Civitas Christiana, którego byłem kierownikiem. Udział Kuratorium doprowadziła do powiększenia liczby uczestników w konkursie. Całość prac związana z rozpisaniem konkursu, oceną i przygotowaniem uroczystości podsumowania konkursu oraz wręczeniem nagród spoczywała na Społecznym Komitecie. Współorganizatorzy zobowiązali się tylko do ufundowania nagród za najlepsze prace konkursowe.

Czy może opowiedzieć pan o tym pomyśle, o jego pierwotnych założeniach?

J.Ch. W założeniach konkursu zwróciliśmy uwagę na opisanie cmentarza, wzbogacenie opisu fotografiami, rysunkami. Punktowaliśmy także porządkowanie grobów, na ile to było przez młodzież szkolną możliwe. W ocenie ważne też było zwrócenie miejscowym samorządom uwagi na niszczejącą nekropolię, jej ogrodzenie. Nadto przytoczenie starych napisów, często polskich.

Kuratorium Oświaty, olsztyński Oddział Polskiego Towarzystwa Historycznego, Warmińsko-Mazurski Oddział Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”... To niezwykle ciekawy zestaw partnerów.

J.Ch. Łączyło się to z tym, że akurat w tych instytucjach i organizacjach znajdowaliśmy zrozumienie dla naszych inicjatyw i zrozumienie potrzeby podjęcia takich działań. Pragnę zwrócić uwagę, że w powstaniu w 1993 roku samego Społecznego Komitetu znaczną rolę odegrał metropolita warmiński, arcybiskup dr Edmund Piszcz. Pierwsze spotkania komitetu założycielskiego odbywały się Kurii Biskupiej. Uczestniczył w nich ówczesny wojewoda warmińsko-mazurski Roman Przedwojski oraz rektorzy wyższych uczelni Olsztyna. W skład Społecznego Komitetu wszedł ówczesny biskup Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego ks. Rudolf Bażanowski, który także wygłaszał referaty na sympozjach przez nas organizowanych.

Interesuje mnie, jak to się stało, że takim działaniom zechciało patronować Kuratorium Oświaty. Obecnie co prawda szkoły czasami biorą udział w ratowaniu pamięci lokalnej, nie spotkałam się jednak z tak wysoko postawionym popularyzatorem tej idei.

J.Ch. Zdołaliśmy do naszej inicjatywy przekonać władze kuratorium może dlatego, że wicekuratorem był historyk. Należy jednak zabiegać o takie wsparcie, bo sprawa była i jest nadal poważna. Należy uchronić i ocalić od zapomnienia te cmentarze.

Zasięg konkursu stawał się coraz większy?

J.Ch. Zasięg konkursu z każdym rokiem się powiększał, głównie o młodzież szkolną. Dbali o to nauczyciele nauczający historii. Byli to: Krystyna Gełdoń z Liceum Ogólnokształcącego im. Jana III Sobieskiego w Szczytnie, Ewa Bułecka z Gimnazjum w Płoskini pod Braniewem, Urszula Jaszowska z Zespołu Szkół Budowlanych w Olsztynie, Jan Adamskie ze Stradun pod Ełkiem, Barbara Pytlarczyk z Wandowa, Teresa Rakowska z Braniewa, Zbigniew Rutkowski z Pasymia.

Prace konkursowe nie trafiły do kosza - ten element konkursu spodobał mi się niezwykle. Co się z nimi stało?

J.Ch. Wszystkie prace konkursowe zostały przekazane do Archiwum Państwowego w Olsztynie wraz z protokołami komisji oceniających prace konkursowe, specjalnie powoływanych. Może w przyszłości ktoś dokona bardziej wnikliwej oceny tych prac.

Jakie były formalne wymogi stawiano pracom?

J.Ch. Chodziło nam o opisanie dawnych cmentarzy usytuowanie w krajobrazie, wyeksponowanie bardziej interesujących nagrobków, napisów. Dodatkową wartość stanowiło rzecz jasna uporządkowanie przez młodzież tych cmentarzy. Często o tym mówiliśmy na uroczystych podsumowaniach poszczególnych edycji. Na Mazurach w każdej wsi znajdował się cmentarze ewangelickie, czasem kilka. Większość została zlikwidowana, zwłaszcza w miastach zamieniono je w parki. Upomnieliśmy się o umieszczenie w tych parkach akcentu informującego, że znajdował się tam cmentarz.

We wspomnianym przeze mnie artykule napisał pan: „Inicjatywa ta pozwoliła na kształtowanie w społeczeństwie szacunku dla zabytkowych cmentarzy oraz rejestrowanie, dokumentowanie, a także podjęcie wielu prac porządkowych na zapomnianych cmentarzach.” Jak do tego doszło? Do porządkowania – czy to był aspekt konkursu?

J.Ch. Niezależnie od konkursu, do nas jako Społecznego Komitetu, zwracali się mieszkańcy regionu, kierując uwagę na potrzeby renowacji zapomnianych grobów, cmentarzy wojennych z I i II wojny światowej. Skłoniło to nas do podjęcia korespondencji głównie z urzędami gminnymi, jako gospodarzami terenu, w tej ważnej sprawie. Często chodziło o ogrodzenie cmentarza. Staraliśmy się nakłonić inne stowarzyszenia regionalne do porządkowania dawnych cmentarzy. Nasz apel podchwyciło Stowarzyszenie Blusztyn w Kętrzynie. Oddzielną kwestią jest zainteresowanie dawnych mieszkańców Prus Wschodnich, teraz osiadłych w Niemczech, grobami swoich przodków. Mamy tu do odnotowania przykłady nadzwyczaj ważne jak Reinharda Dondera z Lütjensee koło Hamburga, dzięki któremu dawni mieszkańcy uporządkowali stary cmentarz w Chrzanowie pod Ełkiem. Za naszą przyczyna tego Niemca wyróżniono odznaką „Zasłużony dla Warmii i Mazur”.

Jak scharakteryzowałby pan uczestników konkursu? Czy mieli jakąś wspólną cechę, poza, rzecz jasna, zainteresowaniem lokalną historią?

J.Ch. Zdecydowaną większość uczestników konkursu stanowiła młodzież szkolna, inspirowana przez nauczycieli. Ośmielam się stwierdzić, że poza chęcią poznania przeszłości swej ziemi urodzenia, kierowali się się także ideą dbałości o stare nekropolie.

Do 2011 roku miało miejsce 10 edycji konkursu. Co stało się z tą inicjatywą później, czy była kontynuowana?

J.Ch. Zaprzestaliśmy organizowania tego konkursu z bardzo prozaicznych powodów, bo w ostatnich edycjach nagrodzić trzeba było wciąż tych samych uczestników. Ich opracowania były najbardziej interesujące. Poza tym pojawiały się trudności ze zdobywaniem środków na nagrody. Inicjatywa nie była kontynuowana.

Pytanie może przyziemne: jaki rodzaj nagród przewidywał regulamin?

J.Ch. Nagrody były wyłącznie książkowe wraz z okazałymi dyplomami, w tym także ze specjalnymi podziękowaniami na piśmie nauczycielom za nadzór nad przygotowaniem prac konkursowych.

Czy sądzi pan, że udział w państwa konkursie coś zmienił w jego uczestnikach? Ja wiem, że po dwóch edycjach pan Krzysztof Worobiec, dwukrotny laureat, zawiązał stowarzyszenie „Sadyba”... Może to zbieg okoliczności, może nie. Czy zna pan inne tego typu historie?

J.Ch. Poza „Sadybą” można byłoby wymienić: Warmińsko - Mazurskie Towarzystwo Historyczno - Kolekcjonerskie, Stowarzyszenie „Blusztyn” w Kętrzynie.

Czy obecnie Społeczny Komitet mógłby zainspirować inne stowarzyszenia i fundacje jakąś ciekawą inicjatywą? Czymś, o czym inni nawet nie pomyśleli?

J.Ch. Spoglądając dzisiaj na konkurs można powiedzieć, że była to interesująca inicjatywa. Wymagała jednak sporo pracy i starań o środki na nagrody. Staraliśmy się nagrodzić wszystkich uczestników konkursu, chociaż skromną książką, przyjechali przecież do Olsztyna. Myślę, że taki konkurs można rozpisać na terenach naszych Ziem Zachodnich i Północnych.

Dziękuję za sugestię, z przyjemnością „poślę” ją w świat. Ten wirtualny – może odezwą się chętni do naśladowania? Serdecznie dziękuję za poświęcony mi czas.

Wywiad przeprowadziła Hanna Szurczak, zdjęcia z archiwum dr Jana Chłosty
12.10.2018




Tomasz Szwagrzakkontakt