EnglishDeutsch strona główna cmentarze Ratując pamięć stan 1925 bukowiec wykaz cmentarzy bibliografia linki kontakt z autorem


Wywiad z Marcinem Brzózką, społecznikiem pracującym na rzecz cmentarza ewangelickiego w Strykowie

Dnia 30.12.2016 na portalu lowiczanin.info w kategorii Głowno/Stryków pojawił się artykuł pani Lilianny Jóźwiak – Staszewskiej zatytułowany „Marcin Brzózka sam uprząta strykowski cmentarz ewangelicki”. Oczywiście wieści spłynęły i do naszego portalu – to przecież województwo łódzkie. Nasza „szpica”, czyli Andrzej Braun, zakrzątnął się w celu zdobycia numeru telefonu i oto właśnie jestem po rozmowie z panem Marcinem.

Panie Marcinie, usłyszałam o panu dzięki artykułowi w „Łowiczaninie”. Przeczytałam w nim jednak, że już wcześniej miał pan kontakt z mediami. Może mi pan powiedzieć o początkach swojego zainteresowania cmentarzem?

M.B. Jestem mieszkańcem Strykowa. Mieszkam niecały kilometr od cmentarza katolickiego, na którym spoczywa mój brat. Podczas jednaj z wizyt na grobie brata zauważyłem, że na teren sąsiadującego z katolickim cmentarza ewangelickiego jest wysypywany gruz z demontowanych pomników. Postanowiłem temu zapobiec.

Z artykułu wiem, że jest pan bardzo młodym człowiekiem. Nie pracuje pan jednak?

M.B. Mam 27 lat. Uczęszczam na warsztaty terapii zajęciowej w Środowiskowym Domu Samopomocy w Głownie, ponieważ jestem inwalidą II grupy. Mam sporo wolnego czasu – postanowiłam poświęcić go na porządkowanie cmentarza.

Kiedy zaczęła się ta historia?

M.B. W październiku 2016. Zgłosiłem o tym gruzie, tuż przed Wszystkimi Świętymi zacząłem wycinać samosiejki w tych miejscach, gdzie są groby.

Czy rozmawiał pan o tym z kimś, pytał o pozwolenie?

M.B. Cmentarz należy do parafii w Zgierzu. Spytałem pastora Marcina Undasa o pozwolenie na pracę na cmentarzu. Zgodził się. Miał chyba jednak trochę inne wyobrażenia.

Co to znaczy?

M.B.Pastor myślał, że ja wyrwę wszystkie rośliny, wyczyszczę do ziemi. A tak nie można. Przyroda też jest ważna, trzeba ją szanować Zostawiam 7 sztuk akacji i 3 dęby. Dęby są duże, gdybym je wyciął, to nie wyszedłbym z długów. Musiałbym zapłacić karę. Akacje zostawię do jesieni, aż przyjmą się nowe nasadzenia.

To wycina pan jedne drzewa, a mówi o nowych nasadzeniach?

M.B. Trzeba tak zrobić. Na starych nasadzeniach są gniazda. Nie można ich zniszczyć. Gdy ptaki przeniosą się na nowe miejsca, będzie można je wyciąć.

Skąd sadzonki drzew?

M.B. Ludzie dadzą mi pieniądze na nie w zamian za drewno do palenia, które pozyskałem, wycinając akacje. Chcę posadzić tuje. Nie rozrastają się i nie brudzą.

Gdy dzwoniłam, około 16.00., był pan na cmentarzu.

M.B. Wykorzystuję każdy moment. Zima jest dobrą porą do wycinki. A teraz potrzebuję kogoś do pomocy. Mam przygotowane gałęzie, które trzeba powiązać. Miasto zobowiązało się, że je wywiezie, ale postawili warunek – mają być powiązane. Wiadomo, więcej się zmieści na samochodzie, jeśli będą powiązane. Mam też problem, bo trzeba usunąć również korzenie tych akacji, żeby nie odbijały.

To jest trudne.

M.B. Tak, do tego potrzebny jest ciężki sprzęt. Rozmawiałem już z kimś, kto ma koparkę. Godzina pracy koparki kosztuje 70 zł.

Nie obawia się pan, że praca takim sprzętem może uszkodzić mogiły?

M.B. Na tym cmentarzu jest bardzo mało mogił. I w większości to są same ramy grobowe. Akacje jednak rosną w takiej odległości, że usuwanie ich korzeni nie uszkodzi niczego.

A czy są na tym cmentarzu zachowane nagrobki?

M.B.Jest siedem całkowicie zachowanych pomników, jeden zapadnięty grób, że tak tylko trochę płyty wystaje i poza tym 10 – 12 ram grobowych, które przykrywa trawa.

I jakie miałby pan plany z nimi związane?

M.B.Chciałbym je oczyścić, a na pustych ramach ustawić symboliczne krzyże, może z rurek? Jest też ładny ceglany mur. Warto byłoby go odremontować. Tylko trzeba byłoby się dowiedzieć, czy można.

Kontaktował się pan z konserwatorem zabytków?

M.B.Na Wikipedii przeczytałem, że są tam groby z 1946. To chyba jeszcze nie jest zabytek. Zresztą w sprawie wycinki krzewów kontaktowałem się z osobą od zieleni w Urzędzie Miejskim. Nie wydano by mi chyba pozwolenia, gdyby to było miejsce pod ochroną.

Panie Marcinie, ma pan dużą wiedzę o zieleni.

M.B. Skończyłem szkołę ogrodniczą.

A czy interesuje pana również historia?

M.B. Czasami zastanawiam się, kto leży w tych grobach, zwłaszcza tych pięknie wykończonych. To znaczy one były kiedyś piękne, teraz potrzebują odremontowania.

Kto wspiera pana działania?

M.B.Z pastorem ze Zgierza rozmawiam. Obiecał przyjechać, jak będzie lepsza pogoda. Dzwonił też do mnie pan Andrzej Braun. Też czeka na lepszą pogodę. Teraz u nas jest niezbyt dobra pogoda na jazdę samochodem.

A na pracę na cmentarzu?

M.B. Nakręciłem się na niego: powiedziałem, że wyzwolę go z tych chaszczy. Silniejsza jest determinacja niż rozsądek.


Po rozmowie z panem Marcinem zdecydowałam się zadzwonić również do pastora Marcina Undasa. Oto, co usłyszałam na temat cmentarza w Strykowie:

M.U. Parafia opiekowała się cmentarzem w Strykowie. Swego czasu była prowadzona wycinka na jego terenie. Nie umiem w tej chwili powiedzieć, w którym roku, jednak od kiedy objąłem parafię w Zgierzu (a było to w roku 1980), zajmujemy się tym miejscem. Obecna zieleń na cmentarzu to odrosty. Pan Marcin zaopiekował się cmentarzem, choć nie należy do naszej parafii.

Czy parafia czyniła jakieś inne kroki w kwestii cmentarza w Strykowie?

M.U. Staraliśmy się o księgę wieczystą cmentarza, dbaliśmy też o ogólny stan.

Czy cmentarz jest wprowadzony do ewidencji zabytków?

M.U. Nie, chyba dlatego, że nie ma na nim cennych nagrobków.

A z którego roku są ostatnie pochówki?

M.U. Miałem w latach 80-tych pogrzeb na tym cmentarzu. Ma wciąż status cmentarza czynnego. Jeśli ktoś zechce być pochowany w tym miejscu, nie ma problemu. Jedna z parafianek zafundowała sobie taki nagrobek, można powiedzieć, że za życia zapewniła sobie miejsce spoczynku.

Parafia w Zgierzu jest właścicielem cmentarza w Strykowie?

M.U. Tak.

W takim razie pan Marcin musiał uzyskać zgodę księdza na swoje prace?

M.U. Nie jest z nami związany żadną umową, ale nie sprzeciwiamy się jego działaniom. Każdy, kto próbuje zadbać o to miejsce, jest naszym sprzymierzeńcem.

A czy parafia współpracuje w jakiś sposób z Urzędem Miejskim w Strykowie?

M.U. Właściwie nie. Oczywiście musieliśmy się zwracać o pozwolenie na wycinkę, lecz na tym nasza współpraca się zakończyła.

Bardzo dziękuję księdzu za rozmowę.


Informacje uzyskane w rozmowie z panem Marcinem Brzózką postanowiłam uzupełnić, zasięgając „języka” w Urzędzie Miejskim w Strykowie. Rozmawiałam tam z Wydziałem Rolnictwa, Środowiska i Gospodarki gruntami. Pan Michał Pawlak powiedział:

- O panu Brzózce przeczytałem w lokalnej prasie. Potem zaczął pojawiać się w naszym urzędzie dosyć często. Pytał o dopuszczalną prawem wycinkę, informował o swoich planach związanych z odsprzedaniem wyciętego drewna z intencją pozyskania funduszy na zakup sadzonek.

Czy to prawda, że Urząd zapewni wywóz ściętych gałęzi?

M.P. Nic mi o tym nie wiadomo. Być może pan Brzózka rozmawiał w tej sprawie z kimś innym. Oczywiście jeśli zwróci się do nas, chętnie wesprzemy te działania.

A czy mogłoby być tak, że naszą rozmowę potraktuje pan jako takie zgłoszenie się o pomoc?

M.P. Oczywiście. Pan Brzózka wymaga wsparcia w swoich działaniach, a ponieważ robi rzecz potrzebną – powinien to wsparcie otrzymać.

Zatem: w pana ręce! Liczę na to, że pan Marcin znajdzie wokół siebie życzliwych i pomocnych ludzi. Dziękuję w jego imieniu.

Wywiad przeprowadziła: Hanna Szurczak, zdjęcia: Marcin Brzózka 31.01.2017




Tomasz Szwagrzakkontakt