EnglishDeutsch strona głównacmentarzeRatując pamięćstan 1925bukowiecwykaz cmentarzybibliografialinkikontakt z autorem

Wywiad z Panem Mariuszem Wasilewskim

Cmentarz w Olechowie Poszukując informacji o inicjatywach ratowania pamięci o osadnikach niemieckich na podłódzkich wsiach trafiłam na artykuły wymieniające z imienia i nazwiska społecznika, działacza łódzkiego, pana Mariusza Wasilewskiego. Założyciel strony „Rowerowa Łódź”. Członek Łódzkiego Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. Jednym z kontekstów, w jakich jego nazwisko padło, były prace na rzecz cmentarza na Olechowie (obecnie jest to osiedle w Łodzi, wcześniej – wieś).

Jaki był początek historii – Pana historii – z cmentarzem na Olechowie?

Cmentarz pamiętam z dziecięcych lat 80 tych, kiedy to budował się Olechów stało kilka bloków, z drogami dojazdowymi było kiepsko może właśnie dlatego, pierwsze odwiedziny były na rowerze. Przez kilkanaście następnych lat miejsca tego nie odwiedzałem, bo niby po co … Wróciłem tam w roku 2006 z nadzieją, że cmentarz wygląda jak … cmentarz. To co zobaczyłem, przerosło moje oczekiwania teren był miejscem, gdzie można było zostawić bezprawnie śmieci, usiąść na nagrobku, potraktować go jako stolik na wino. Miejsce trudne do odnalezienia, bo świetnie „zamaskowane” wszędzie trawa po kolana i drzewa. Jak to możliwe, że taka „perełka”jedno z najstarszych miejsc po wschodniej stronie Łodzi jest w takim stanie? Jak to jest możliwe, że wyznanie, które kształtowało początki Przemysłowej Łodzi traktowane jest w ten sposób? Zainteresowałem się tematem, przez co „włożyłem kij w mrowisko”.

Pana bój o cmentarz na Olechowie opisany został bardzo szczegółowo na Pana blogu. Istnieje również ogromny materiał fotograficzny, do zapoznania się z którym serdecznie zapraszam (więcej o tym temacie w materiale „Olechów”). Tutaj przypomnę tylko, że w 2008 roku doprowadził Pan do umieszczenia cmentarza na Olechowie w wojewódzkiej ewidencji zabytków. Jak potoczyła się historia cmentarna po 2008 roku?

Wydział Gospodarki Komunalnej wygospodarował jakąś kwotę ze swojego budżetu. Marzyłem o odtworzeniu oryginalnego założenia, ale na taką rzecz potrzeba było większych pieniędzy. Budżet na ten projekt okazał się niewystarczający. Wycięto więc zieleń, posprzątano teren, ogrodzono siatką i zamknięto dostęp do tego terenu bramą. Powieszono tablicę informacyjną. Pozostały resztki muru, reszta cegieł znikła – posłużyły do budowy okolicznych garaży. Płyty nagrobne posłużyły utwardzeniu ulic. O takich „drobiazgach” dowiadywałem się w rozmowach z mieszkańcami osiedla Olechów.

Wizualizacja cmentarza w OlechowieW artykułach, do których dotarłam, pojawiły się wzmianki, że na rzecz cmentarza na Olechowie działał Klub Miłośników Historii przy XLIV LO w Łodzi. Czy doszło do Waszej współpracy?

W czasie swoich działań na rzecz cmentarza natknąłem się w sieci na materiał, który później umieściłem w swojej galerii, a który teraz możecie Państwo obejrzeć. Młodzież już w 1995 roku wykonała, prawdopodobnie w oparciu o dokumentację historyczną, wizualizację oryginalnego założenia cmentarza. Polecam gorąco zapoznanie się z tymi zdjęciami – można zobaczyć nie tylko położenie grobów, ale także daty pochówków (link do galerii). Niezwykle interesujący materiał! Niestety, nie dane nam było współpracować, a linki do opracowań, strony Klubu, są już nieaktywne. Ja na szczęście trafiłem na to, zanim z sieci zniknęło – dzięki temu praca uczniów jest nadal dostępna w mojej galerii. Wiem, że Klub zajął się udokumentowaniem cmentarza, nie jego porządkowaniem. Co, oczywiście, nie umniejsza wagi tych działań.

Czy efekt Waszych starań jest trwały? Jak dziś wygląda cmentarz na Olechowie?

Miałem nadzieję, że po tych wszystkich zabiegach będzie to już stałym zadaniem odpowiednich władz. Niestety, czas pokazał, że nie. Co roku, kiedy przyroda próbowała znowu przejąć cmentarz w swoje władanie, musiałem „przypominać” o obowiązku opiekowania się tym zabytkiem. I nadal tak jest, stwierdzam to z głębokim smutkiem. Urząd reaguje na wezwanie, skargę, sam z siebie nie robi wiele.

Czy ważne jest, by obiekty tego typu były objęte opieką konserwatora zabytków? Czy taki krok niesie za sobą jakieś działania? A może ograniczenia?

Uważam, że to jest bardzo ważne, by zabytki znalazły się pod opieką prawa. Cmentarz był narażony na dewastację, okradanie i profanację. Oczekiwałem jednak, że za objęciem opieką pójdą rzeczywiste działania ze strony konserwatora zabytków. Tak się nie stało. Opieka konserwatorska jest czysto formalna.

Czy Pana zainteresowanie cmentarzem na Olechowie przerodziło się w jakieś inne działania obywatelskie?

Działam społecznie w fundacji, której głównym celem jest sprawienie, by Łódź była pięknym, zadbanym, czystym ekologicznie miastem z mieszkańcami egzekwującymi swoje prawa. Jesteśmy świadomymi obywatelami i Łódź jest bliska naszemu sercu. Jeszcze jako członek nieformalnej Grupy Pewnych Osób organizowaliśmy przez kilka lat porządkowanie Starego Cmentarza przy ul. Ogrodowej. Zbieraliśmy ekipę i za zgodą parafii robiliśmy porządki. Każdy, kto raz zobaczył to miejsce, musi je pokochać. A jest ono świadectwem tego, w jakiej zgodzie nasze miasto było budowane przez przedstawicieli wielu nacji!

Jest Pan członkiem Łódzkiego Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. Przez jakiś czas pełnił Pan nawet funkcję członka Zarządu. Czym jest Towarzystwo?

Towarzystwo Opieki nad Zabytkami zajmuje się propagowaniem łódzkiej tożsamości historycznej. Grupa pasjonatów zajmuje się zabytkami, które w jakiś sposób wydają się znaczące dla ukazywania pięknej i skomplikowanej, a ulegającej zapomnieniu historii naszego miasta. Do Towarzystwa wstąpiłem, świadomie poszukując wsparcia dla swoich działań. Widziałem, że działanie w pojedynkę jest mało efektywne. Łatwiej działać, gdy ma się „za plecami” instytucję, grupę, stowarzyszenie. Władze, w tym przypadku władze miasta, inaczej rozmawiają z przedstawicielem „czegoś” (instytucji, stowarzyszenia) niż anonimowym obywatelem. Doświadczyłem tego, ratując cmentarz na Olechowie. Towarzystwo ma też w założeniu działania edukacyjne: organizujemy np. prelekcje o historii czy spacery po Łodzi, podczas których wspominamy o wielokulturowości.

Czy historia Łodzi jako kulturowego tygla jest Panu znana ze szkoły, z domu czy to raczej wynik własnych odkryć?

To moje osobiste odkrycie. Odkąd pamiętam Łódź postrzegałem jako miasto piękne, aczkolwiek mocno zaniedbane. Jej historia jest fascynująca, a każdy ślad tej historii wart zachowania. Stąd zapał, z jakim starałem się o wpisaniem cmentarza na Olechowie do ewidencji zabytków, bo w tym rejonie Łodzi to rzecz wyjątkowa.

Cmentarz w HolandiiJest Pan łodzianinem, przedstawicielem pokolenia czterdziestolatków, który zainteresował się historią Łodzi nie z racji wykonywanego zawodu lecz ...

Postrzeganie przeze mnie Łodzi, zmieniło się odkąd wyjechałem wiele lat temu pierwszy raz za granicę "zachodnią". Zobaczyłem jak inaczej może wyglądać miasto i jego troska o tradycję i kulturę. Zaskoczyło mnie, że jest to inny świat, do którego nie miałem dostępu w Łodzi bez dziurawych chodników, z kierowcami samochodów szanującymi innych uczestników ruchu, z miejscami upamiętniającymi ludzi i miejsca, do których ma się szacunek. Pomyślałem: dlaczego nie może być tak w moim mieście? Czym mieszkańcy Łodzi zasłużyli sobie, aby być traktowani gorzej? No i “się zaczęło”.

Czy widzi Pan potrzebę wprowadzenia tematu wielokulturowości do programu nauczania historii?

Uważam, że jest to bardzo pożądane. Edukacja młodego pokolenia pomoże zasypać podziały, o jakich wciąż jeszcze się słyszy. Pomoże też budować społeczeństwo otwarte, które znając wielonarodowościową przeszłość, ufnie spojrzy na wielonarodową przyszłość. Zresztą, Towarzystwo Opieki nad Zabytkami w Łodzi jest propagatorem i wspiera kilka łódzkich szkół w edukacji o łódzkiej historii i tradycji.

Jaki był odbiór społeczny Pana działań na rzecz ratowania pamięci o osadnikach niemieckich?

W mieście nie ma specjalnie negatywnego nastawienia do tego aspektu naszej historii. Rozrasta się świadomość społeczna, coraz więcej osób interesuje się miejscem, w którym mieszka, żyje. A historia jest z Łodzią związana mocno, bez znajomości przeszłości tego miasta nie da się go zrozumieć. Warto jest poświęcać swój czas na ratowanie pamięci o naszej przeszłości.

Bardzo dziękuję Panu za rozmowę. Mam nadzieję, że Pańskie działania będę znajdowały naśladowców, do czego, być może, przyczyni się i ten wywiad. Wywiad przeprowadziła: Hanna Szurczak






Tomasz Szwagrzakkontakt